Joga, rower, taniec, masaże, pływanie – ogólnie ruch, praca z ciałem. Po co ja to robię? Otóż wierzę, że jesteśmy całością, że ciało ma wpływ na głowę, a głowa na ciało, że poprzez pracę z ciałem uruchamiamy COŚ w głowie (pisząc „głowa” mam na myśli „umysł”). Owe COŚ to schematy, przekonania, wzorce myślowe, nawyki itp, które są w nas.
Już nie raz doświadczyłam, że obserwacje płynące z pracy z ciałem przenosiłam swoje procesy myślowe. I częstokroć byłam zaskoczona trafnością (pisałam o swoich doświadczeniach podczas warsztatów z metody Feldenkraisa czy też 5Rytmów). Pomyślałam sobie kiedyś, że uwalniając ciało od spięć, rozluźnię i przewietrzę też swoją głowę. I to się dzieje. Ciało zapamiętuje każdy stres, każdą silną emocję, doświadczenie. Ostatnio masażysta mi powiedział: „ależ Ty jesteś spięta, no tak, ale jak się dostało od życia po tyłku, to trudno taką nie być”. Dlatego też się rozpinam :).

Poza tym, co powszechnie wiadomo, ruch wyzwala endorfiny, a ich obecność jest równoznaczna z uśmiechem, radością, chęcią do działania. Dlatego też kiedy mi było smutno, kiedy czułam się przygnębiona, kiedy byłam w dołku, szłam popływać, do lasu na spacer, na rower, włączałam muzykę i tańczyłam. Dlatego też od 8 miesięcy codziennie rano ćwiczę jogę, a po jodze biorę dwuminutowy zimny prysznic. To wszystko po to, by wykrzesać energię z siebie. Bo ona jest we mnie, jest w nas.

Praca z ciałem bardzo mi pomaga się poukładać na nowo, a jednocześnie dzięki niej odkrywam się na nowo. To fascynująca przygoda!

Dodaj komentarz