Otrzymałam dziś pytanie „Co zyskuję nie działając?” Już po chwili zreflektowałam się, że do tej pory zadawałam sobie pytanie „Co tracę nie działając?”, „Co mnie omija?”
Postawienie pytania w inny sposób spowodowało pojawienie się innych odpowiedzi. „Nie-działając” mam czas na refleksję, na zatrzymanie się, na odpowiedzenie sobie czy to naprawdę jest dla mnie ważne, czy to mi służy, a jeżeli tak, to w jaki sposób.
Działanie nadmierne dla samego działania może być czasem przykrywką, pod którą kryją się: pragnienie pochwały, podziwu, sprostanie cudzym oczekiwaniom, potrzeba oklasków, chęć przypodobania się komuś…
Chwila zatrzymania wywołuje pytanie „gdzie w tym wszystkim jestem ja?”
I to też czas, by pomarzyć… O czym pisze Jonasz Kofta w wierszu/piosence, który wpadł dziś na mnie:
Żeby coś się zdarzyło
Żeby mogło się zdarzyć
I zjawiła się miłość
Trzeba marzyć
Zamiast dmuchać na zimne
Na gorącym się sparzyć
Z deszczu pobiec pod rynnę
Trzeba marzyć
Gdy spadają jak liście
Kartki dat z kalendarzy
Kiedy szaro i mgliście
Trzeba marzyć
W chłodnej pustej godzinie
Na swój los się odważyć
Nim Twe szczęście Cię minie
Trzeba marzyć
W rytmie wietrznej tęsknoty
Wraca fala do plaży
Ty pamiętaj wciąż o tym
Trzeba marzyć
Żeby coś się zdarzyło
Żeby mogło się zdarzyć
I zjawiła się miłość
Trzeba marzyć