Zobaczyłam film „Wild” (polski tytuł „Dzika droga”) o kobiecie, która chce przejść pieszo 1000 mil licząc tylko na siebie. Wybiera szlak PCT Pacific Crest Trial prowadzący przez USA od granicy z Meksykiem po granicę z Kanadą. W ten sposób zamierza uporać się ze swoją przeszłością – żalem po śmierci matki, nieprzeżytą rozpaczą, rozwodem z mężem, kompensacją w postaci przelotnych związków, szybkiego seksu i narkotyków.
Kolejny film z cyklu „co nas nie zabije to nas wzmocni”. Znalazłam w nim potwierdzenie tego, że emocje trzeba przeżyć, nie należy ich zagłuszać, ponieważ problem nadal jest, tylko zostaje przykryty lub zepchnięty gdzieś w głąb. Z każdą, a przede wszystkim silną emocją, jak śmierć osoby najbliższej, trzeba się zmierzyć, trzeba jej dotknąć, przetrawić. Ona pozostawia rany w duszy, ale także i tym tym ranom dobrze jest się przyjrzeć, pielęgnować je i dać im się powoli zasklepić. Właśnie, powoli. Rana nie goi się w momencie, komórki potrzebują czasu, by zrobić swoje. Wszystkie przyspieszacze, polepszacze wpływają co prawda na przyspieszenie procesu gojenia, ale z drugiej strony upośledzają naturalne zdolności samoregeneracji, samouzdrawiania ciała. Podobnie jest z duszą.
W filmie pojawił się cytat wiersza o Marii Curie, nie zapamiętałam go dokładnie, ale brzmiało to mniej więcej tak: „jej rany i jej moc pochodziły z tego samego źródła, nie mogła wyrzec się tych ran, ponieważ z nich wywodziła się jej siła”. I w pamięci pozostał mi jeszcze jeden cytat: „Nigdy nie jesteśmy przygotowani na to co może nas spotkać”.
Zauroczyła mnie postać matki, osoby, która zachowuje radość życia pomimo wszystko, którą cieszy każdy dzień, każdy wschód i zachód słońca, która śpiewa, bo jak mawia „szczęśliwi ludzie śpiewają”, która wącha kwiaty, dotyka traw, uśmiecha się. Która z każdego zdarzenia wyciśnie coś pozytywnego. „Czy żałuję związku z brutalnym alkoholikiem? Nie, nie żałuję, ponieważ dzięki niemu mam Ciebie i Twojego brata” – mówi do swojej córki.
Moniu, pięknie napisane. Czytam twoje wpisy i powoli sobie uświadamiam, jak ważna jest cierpliwość i pokora, pogodzenie sie z tym, co jest. Nie szamotanie sie i ciągła szarpanina życia. Mnie tego brakuje w codziennym poplątaniu. Dlatego dziękuje ci za te słowa, za to ze jestes. Ucze sie od ciebie i czerpie garściami z twojego doświadczenia. Pisz moja droga, bo twoje słowa dotykają moich zmysłów. Dziękuje:)
Dziękuję Aga, dmiesz wiatr w me żagle. Nie pozostaje mi nic innego jak pisać dalej ;). Buziak!