Niedziela. Byłam umówiona z koleżanką na kupowanie krzewów do ogrodu. Rano dostaję sms-a. Okazuje się, że jednak nie może do mnie przyjechać. Nie szkodzi, tak widocznie miało być – odpisuję. I wskakuję z powrotem pod kołderkę. Przynajmniej dłużej poleżę, odpocznę sobie.
Za jakiś czas wiadomość od kolegi: idę z córką do kina, może zabrać też Twoją? Moja oczywiście się zgadza. I w ten sposób robią mi się ponad dwie godziny wolnego, bo syno na wycieczce. Piszę do przyjaciółki: wybieram się na basen i saunę. Może dołączysz? Odpowiedź: mam dokładnie takie same plany.
Fantastycznie sobie popływałam, przypomniałam sobie jaką przyjemność sprawia mi sunięcie po powierzchni wody. Potem cudowny relaks w saunie. A na koniec dnia energetyczny koncert Nosowskiej w towarzystwie przyjaciół.
Jaki wniosek? Ot, daj życiu płynąć.